Moim zdaniem warto zrobić coś takiego, że zanim zleceniodawca odrzuci tekst, ma obowiązek zgłosić go do poprawy, z wyraźnym zaznaczeniem tego, co mu się nie podoba. Wtedy copy dostaje szansę, żeby się poprawić i jest to całkiem sprawiedliwe. Jeśli tekst w dalszym ciągu nie spełnia oczekiwań, wtedy można go ewentualnie odrzucić. Jest duży problem z tym, żeby zleceniodawcy precyzowali, jakie są ich oczekiwania - miałam sytuacje, w których ktoś odrzucił tekst, bo "niemerytoryczny", choć wszystko było napisane rzeczowo i na faktach, bez lania wody, albo zgłosił do poprawy i napisał w skrócie, że wszystko trzeba zmienić, bo "nieunikalne", chociaż unikalne było. Takie zgłoszenie tekstu do poprawy z komentarzami wiele mówi o człowieku i o tym, czego można się po nim spodziewać. Ja, np. jeśli widzę, że ktoś po prostu sam nie ogarnia, o co mu chodzi, rezygnuję, bo nie będę się z nim użerać i dogadzać, kiedy nie wiem nawet, co mam konkretnie zrobić. Oddanie tekstu do poprawki daje możliwość anulowania zlecenia przez copywritera i w ten sposób można byłoby choć trochę "odsiać" tych, którzy oczekują fajerwerków, tylko sami nie wiedzą, jak by miało to wyglądać. W przeciwnym wypadku może się okazać, że będzie sporo odrzutów i copywriterzy wylecą z progu nie dlatego, że nie umieją pisać, tylko dlatego, że zleceniodawcy nie umieją określić, co w ogóle zamawiają (a niektórzy z nich nawet nie rozumieją, co zamawiają).