MaxPan

ChatGPT sprawdza ortografie

Ogólnie rzecz biorąc, własne zaplecze to teraz jedno z głównych miejsc do linkowania — poza linkami sponsorowanymi i publikacjami. Co do blogów: ja jako zaplecze nie stawiam już blogów od jakiegoś czasu. Wydaje mi się, że mam lepsze pomysły. A co do treści i stwierdzenia „Jestem copywriterką, mój zawód, a przynajmniej to, co ja robiłam, umarło”, to powiem tak: nie wiem, jak inni, ale ja już nie korzystam z usług copywriterów. Jest naprawdę dużo narzędzi oraz źródeł darmowego contentu i w zupełności mi to wystarcza. Większość tekstów piszę sam, a ChatGPT sprawdza tylko stylistykę i ortografię — według specjalnego, stworzonego przeze mnie promptu. Nie pamiętam, kiedy ostatnio płaciłem za treści pisane.

W tej naszej rzeczywistości, która nas otacza, ten poradnik naprawdę poprawia humor. Czekam na kolejne wydanie.

404 i problem z certyfikatem na domenie

W dobie kiedy podstawowa wersja elemntora jest za darmo, nawet prostota może być estetyczna ;D Ale to serio ma być twój blog, czy chodzi o zaplecze?

To chyba chatCPT pisze

Kiedy różne modele AI stały się powszechnie dostępne, myślałem, że content w internecie stanie się bardziej wartościowy, a wspomniane wyżej „precle” będą na wyższym poziomie. Ale wyszło tak, że teraz większość twórców zapleczowych idzie na łatwiznę: zadaje pytanie w ChatGPT i po prostu wkleja odpowiedź jako gotowy „artykuł”. Mam wrażenie, że teksty preclowe pisane „z palca” za 3 zł za 1000 znaków są lepsze od tego, co widać teraz. Dlaczego? Bo „specjalistom” nie chce się pisać ambitniejszych promptów, redagować tego, co AI wypluwa, zmieniać, łączyć różnych modeli. Dostajemy teraz mnóstwo contentu, ale poziom ChatGPT to nie jest poziom „do poczytania”, jeśli robi się kopiuj-wklej ze zwykłego zapytania. Moim zdaniem, to, co miało być narzędziem postępu, staje się narzędziem cofania się. Bo ChatGPT zaczyna cytować sam siebie, swoje wcześniejsze posty i artykuły podaje jako źródła. To droga donikąd.

Ciekawy przypadek. 18 postów pisanych przez ChatGPT, wysłano w ciągu 7 minut ale niektóre ucięte po środku zdania.

SEO, czyli działania mające na celu zwiększanie pozycji w wyszukiwarkach, ruchu i konwersji, nie skończyły się — i nie skończą. SEO ewoluuje razem z serwisami, technologiami oraz preferencjami użytkowników. Po prostu dziś nie wygląda to już tak, jak kiedyś: kupowało się spamiarkę, bazę, robiło się projekt, wciskało się „start” — i miało się jakieś tam TOP-y. Obecnie linki wciąż są kluczowym elementem algorytmów. Powiem więcej — wraz z rozwojem AI unikalny content nie jest już tak istotny, jak jeszcze kilka lat temu. SEO nadal istnieje i nadal przynosi pozytywne rezultaty, ale dziś stało się udziałem nielicznych. Dlaczego? Bo działania te nie ograniczają się już tylko do spamowania linkami, ale obejmują wiele różnych czynności, które trzeba dobrze przemyśleć, przetestować i wybrać skuteczne sposoby łączenia wielu technik i źródeł.

Dość stary sposób spamowania, ale jak widać, ktoś jeszcze próbuje z niego korzystać.

"Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi?" To są skutki całkowitego i bezwzględnego monopolu — i nikt nic im nie zrobi, chyba że uznają, że jest im to wygodne. Wtedy coś zmieniają, niby pod naciskiem wydawców. Ale generalnie każdy, nawet największy wydawca kontentu w Sieci, obecnie jest bezpośrednio uzależniony od G — ich serwisów i usług.

Po pierwsze, AI bardzo często się myli – i może nie dlatego, że znajduje źródła, które już zawierają błędy, ale zauważyłem, że błędy często powstają, kiedy łączy informacje z różnych źródeł. Jeśli chodzi o wyniki AI, to oczywiście wyszukiwarki odbierają zarobki właścicielom stron, co chyba dla każdego jest oczywiste – bo i źródła, z których korzysta AI/wyszukiwarka, nie są ani oczywiste, a to okienko po prawej nie zachęca do klikania. Ale jestem pewien, że ekran wyświetlania – ten pierwszy – będzie się zmieniał, również pod naciskiem twórców treści. Jak na razie wygląda to jak kolejny skok na kasę wydawców – i tyle

Akurat teraz to już nieaktualne – mój pies złapał kleszcza tej zimy. Kleszcze atakują już od +5°C.

Chyba WooCommerce jest najlepszym wyborem, jeśli chodzi o funkcjonalność i unikanie zbędnych kosztów. Ostatnio zrobiłem test głównie dla siebie – czy da się zbudować na WooCommerce całkowicie za darmo w pełni funkcjonujący sklep internetowy, korzystając tylko z legalnych darmowych wtyczek, darmowego szablonu i innych darmowych rozwiązań. Okazuje się, że bez problemu można nawet podłączać, na przykład, InPost, płatności online i inne usługi. Oczywiście trzeba być nieco biegłym i kreatywnym, ale na pewno nie musisz umieć programować. Co do Presty, prywatnie uważam, że jest to warunkowo darmowy CMS, bo chyba nie da się zbudować sklepu bez wydawania pieniędzy na integrację. Oczywiście możesz też kupić za jednorazową opłatą dedykowany CMS, na przykład ShopGold (aktualizacje z tego co wiem darmowe)..

Niestety robi to automat. Trzeba postawić mocniejszą captcha na rejestracje.