Lena nie wiem skąd w tobie tyle zazdrości, że inni "siedzą przed TV" i zarabiają. Jeśli myślisz, że pośrednictwo za złotówkę to taka fajna sprawa - to czemu sama nie zaczniesz Twoi klienci też są be, bo zarabiają na tekstach wykorzystując je w pozycjonowaniu? Zrób uczciwe pośrednictwo. Załóż firmę, za obsługę dasz 2 stówki księgowej. Będziesz leżała przed TV (ja bym na plaży wolał, z zapasem dobrych drinów) ... i liczyła zyski.
Aha czyli osoby, które te teksty piszą bez umów i bez podatków są "fajne", a pośrednicy już są "be" bo mniej się naharują Dziwna mentalność. Ja tam nie widzę różnicy. Chyba na tym polega prowizja? Do sklepu spożywczego czasem chodzisz, czy po kurczaka wybierasz się do rolnika który je na wsi hoduje? Ten sprzedawca za ladą nie ma na zapleczu fermy kurczaków, tylko łańcuch 2 albo 10 pośredników. Na prawdę A pośrednikowi płacisz na przykład za to, że terminowo ci płaci i "organizuje" zbyt / klientów. Tylko co to ma do rzeczy. Jeśli pracownik / wykonawca otrzyma wynagrodzenie to na tym jego "zainteresowanie" sprawą się kończy. Firmy też są "be" bo "one" piszą "firma zrobiła" a nie pracownik zrobił? Wiem, że najlepiej byłoby płacić pracownikom za nicnierobienie, tak, aby przypadkiem właściciel nic nie zarobił Bo przecież "za co", tylko z klientami gada o bzdetach i pracowników wk**a? Aha, czyli bez wątpienia ludzie chcą płacić za utrzymanie firmy, podatki i pośrednictwo. Ale jak ktoś bierze tylko za pośrednictwo to już jest nieuczciwy względem nabywcy Patrzysz z swojej perspektywy. Ja robię tak i tylko tak jest uczciwie.
To ile "z tego ma" nie ma nic do rzeczy. Liczy się to, że nie płaci podatków i nie ma firmy. To strach tobie cokolwiek zlecać. Pierwsze komuś coś napiszesz a później będziesz za nim łaziła, żeby się upewnić ile na tym zarobił Tylko takie proste pytanie, jeśli firma zbankrutuje, to analogicznie - jesteś gotowa pokryć straty biednego właściciela czy pokemona bez firmy, jeśli do tekstów dopłaci i nikt nie będzie chciał ich kupić? Bo do liczenia ile to ludzie na pracownikach nie zarabiają to jesteś pierwsza, ciekawe czy w kalkulację wchodzi również rachunek strat Ogólnie to straszne głupoty wypisujesz i zawsze mnie dziwi takie dziecinne podejście do tematu. Ostatnio był artykuł w GW na temat ludzi chwytających pierwszą pracę po studiach. Osoba na etacie mówi, że "ona się zwolniła bo się nie opłaca, skoro jej >pomysły< były wykorzystywane przez firmę do zarabiania pieniędzy". Większość wypowiedzi była utrzymana w takim tonie. Dziwna mentalność, najpierw pracownicy patrzą szefom na ręce a potem płaczą jak firma popada w kłopoty finansowe i ich się zwalnia.
Czyli jak podpiszesz umowę to już może sobie na takim tekście nabywca zarobić ile chce, nawet 3 złote (a nie 1)? No WOW. Cóż za łaska