Co powoduje, że jest to najgorsza metoda dla writera, oprócz tego, że musi sam odprowadzać zaliczki(skoro na to wychodzi)?
To, że całą odpowiedzialność podatkowa spada na nas. Zleceniodawca sobie bimba, jego jedynym obowiązkiem jest wypłata należnej kwoty. To my musimy co miesiąc bawić się w PITy, liczyć ile kasy trzeba oddać a potem tłumaczyć się US. Jakbym chciał mieć działalność gospodarczą i męczyć się z tym wszystkim sam to bym założył działalność i zatrudnił księgową.
Co do poprzedniej wypowiedzi. Owszem, widywałem kilka razy orzeczenia Izb Podatkowych, z których jasno wynikało, iż akceptacja regulaminu takiego serwisu = podpisanie umowy o dzieło, jednak tutaj TB twierdzi, że nie, tak się z nami nie rozlicza. Nie odprowadzi należnego podatku, przez co to Ty czy ja będziemy musieli udowodnić, że nie jesteśmy wielbłądem. Nie dość, że i tak będziemy musieli wyrównać podatek to jeszcze stracimy nerwy. No i być może pieniądze na kary.