Niestety tacy zawsze się zdarzają. Kiedy już "przegnie" i nikt nie chce dla niego pisać, zmienia nick i dalej działa.
Jest opcja ukrycia tekstów od zlecających, dla których nie chcesz pisać. Pomocne ;)
Przy okazji to i ja się podepnę z pewną propozycją, która była tu już kiedyś poruszana. Mianowicie - czy dałoby się dać nam czas do edycji tekstu? Idealnie byłoby do momentu zaakceptowania przez zlecającego. Jednak czasem nawet godzina, czy dwie ratuje sytuację. Kilka razy zabłysnęłam. Nnapisałam tekst, sprawdziłam poprawność i (zadowolona z siebie) wysłałam. Po czym nagle pojawia się refleksja, że nie zastosowałam wymaganych pogrubień lub listy punktowanej. No i co? No i piszę do zlecającego, że przepraszam i żeby zwrócił do poprawy. A po co zawracać komuś niepotrzebnie (tu sobie wpisać kto co tam chce ;) ) - kiedy można samemu od razu poprawić i po kłopocie.
Dałoby się coś wyczarować z tą edycją?